Od dziecka słyszymy, że dorosłość ma swoją kolejność i rytm. Najpierw szkoła, później studia, następnie „dobra praca”, związek, ślub, mieszkanie (najlepiej własne, na kredyt), a na końcu dzieci.
To niepisana lista, która towarzyszy nam przez całe życie – jakby była jedynym scenariuszem, który daje gwarancję szczęścia i poczucia spełnienia.
Ale czy naprawdę tak jest?
Życie według „checklisty”
Checklisty są wygodne. Uporządkowane. Nadają poczucie kontroli – bo jeśli uda nam się „odhaczyć” kolejne punkty, to mamy dowód, że idziemy we właściwym kierunku.
Problem w tym, że w rzeczywistości wiele osób traktuje tę listę jak obowiązek, a nie wybór.
Zaczynamy patrzeć na siebie przez pryzmat tego, czego jeszcze nam „brakuje”:
-
Nie mam mieszkania – to znaczy, że odstaję.
-
Nie założyłem rodziny – może coś ze mną jest nie tak.
-
Nie zrobiłam kariery w określonym wieku – pewnie zmarnowałam czas.
Tak rodzi się presja porównań.
Kariera – kolejny punkt czy prawdziwa droga?
W social mediach często widzimy checklistę w kontekście kariery: awans do określonego wieku, praca w prestiżowej firmie, określony poziom zarobków.
I znów – nie ma nic złego w tym, by dążyć do sukcesu. Problem zaczyna się wtedy, gdy sukces definiujemy tylko przez pryzmat zewnętrznych oczekiwań.
Niektórzy odnajdują spełnienie w budowaniu imponującej kariery korporacyjnej. Inni – w tworzeniu własnych biznesów, pracy projektowej czy nawet w łączeniu zawodowej aktywności z zupełnie innym stylem życia.
Prawdziwe pytanie brzmi: czy droga, którą idziesz, jest naprawdę Twoja?
Różne drogi, różne definicje szczęścia
W pracy spotykam osoby, które na papierze „odhaczyły” już większość punktów – a mimo to czują pustkę. Brakuje im sensu, radości, poczucia, że to ich życie, a nie scenariusz napisany przez innych.
Jednocześnie znam też ludzi, którzy świadomie odrzucili część checklisty i odnaleźli szczęście na własnych zasadach – w podróżach, pasjach, wolności, w budowaniu nietypowych ścieżek kariery.
To pokazuje jedno: szczęście nie ma jednej definicji.
Odwaga napisania własnej listy
Być może prawdziwa dorosłość nie polega na tym, żeby odhaczyć wszystkie punkty z tradycyjnej listy.
Może dorosłość zaczyna się wtedy, gdy potrafimy świadomie napisać własną checklistę.
Taką, w której znajdzie się to, co naprawdę nas uszczęśliwia:
-
dla jednych będzie to rozwój zawodowy i osiągnięcia,
-
dla innych stabilność i rodzina,
-
a dla jeszcze innych – wolność, niezależność i możliwość podążania swoją drogą.
Nie ma jednej „prawidłowej” wersji. I to właśnie jest w tym wszystkim najtrudniejsze – bo łatwiej realizować schemat, niż samemu zdefiniować, co jest dla nas ważne.
Dlatego chciałabym zakończyć ten tekst pytaniem:
Czy Twoja obecna „checklista szczęścia” jest Twoja własna – czy raczej odziedziczona po oczekiwaniach innych? A gdybyś miał/miała stworzyć swoją listę od nowa – co by się na niej znalazło, również w kontekście kariery?

